Strażacy, Ratownicy Medyczni, Policjanci – ryzykują, by nas chronić, a coraz częściej są atakowani

Strażacy (zarówno PSP jak i OSP), Ratownicy Medyczni, Policjanci – to właśnie oni każdego dnia stoją na straży naszego zdrowia i życia, bywa, że sami je przy tracą, nawet dla zupełnie obcych im osób. Prywatnie to ludzie tacy sami jak my, obywatele mający obowiązki i prawa, ale na służbie jako funkcjonariusze publiczni, są objęci są dodatkową ochroną prawną.

Dlaczego o tym piszemy? Bo coraz częściej słychać o atakach na funkcjonariuszy, którzy są na akcjach ratujących lub chroniących ludzkie życie. Specjalnie dla was sprawdziliśmy, jak często stają się oni celem ataków ze strony społeczeństwa i czym jest to spowodowane.

Jadą ratować życie, a zostają zaatakowani

Dyrekcja Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” SPZOZ, wspólnie z Związkiem Pracodawców Ratownictwa Medycznego była inicjatorem zmian w prawie.

Przekonywaliśmy Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Sprawiedliwości do rozszerzenia ochrony prawnej m.in. o członków zespołów ratownictwa medycznego. Taka ochrona prawna m.in. ratownika medycznego została przewidziana m.in. w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Zgodnie z zapisami art. 5 – mówi Piotr Owczarski Główny specjalista ds. promocji, marketingu i środków zewnętrznych z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” SPZOZ w Warszawie. – Po wprowadzeniu zmian w prawie zmniejszyła się liczba napaści na członków zespołów ratownictwa medycznego, ale niestety nadal dochodzi do takich sytuacji – dodaje i podaje przykłady.

3 kwietnia 2022 r. członkowie zespołu ratownictwa medycznego zostali zaatakowani przez mężczyznę, do którego przyjechali, by udzielić mu pomocy. Pacjent rzucił się na próbującego mu udzielić pomocy ratownika medycznego. Uderzył go pięścią w klatkę piersiową, a następnie silnie kopnął w lewe biodro i miednicę.

Kolega z załogi, który próbował pomóc zaatakowanemu ratownikowi również został uderzony w klatkę piersiową. Ratownicy bronili się aż do przyjazdu policji – opisuje Piotr Owczarski.

15 kwietnia w ubiegłym roku nietrzeźwy pacjent pobił ratowników, uszkodził wnętrze karetki i sprzęty oraz oddał mocz na drzwi ambulansu. Z kolei w nocy z 22 na 23 marca 2021 roku pijany 28-latek na Pradze-Północ rzucił cegłą w ambulans, w którym przebywało jego gorączkujące dziecko. Wszystkie sprawy są zgłaszane na policję i do prokuratury.

Zawsze domagamy się surowych kar dla sprawców, bo Ci, którzy ratują ludzkie zdrowie i życie nie mogą obawiać się o swoje zdrowie i życie – mówi Piotr Owczarski.

Podczas rozmowy dowiedzieliśmy się również, że trwają prace nad szeroko zakrojonym programem kompleksowego szkolenia i doradztwa w zakresie zapewniania bezpieczeństwa personelowi ZRM. Docelowo program ma objąć wszystkich członków zespołów ratownictwa medycznego, mających bezpośredni kontakt z pacjentami.

Dodatkowo każdy ambulans ma stałą łączność radiową z dyspozytornią medyczną, którą w każdej chwili może powiadomić o zagrożeniu. Każdy z ratowników ma również zapewniony dostęp do profesjonalnego wsparcia psychologicznego.

PSP i OSP – Anioły w czarnych mundurach

Anioły w czarnych mundurach, tak często określa się strażaków, którzy cieszą się największym zaufaniem społecznym. Niestety, również oni bywają ofiarami napaści. Musimy pamiętać, że strażacy Ochotniczej Straży Pożarnej, także podlegają dodatkowej ochronie.

Druhowie ochotniczych straży pożarnych korzystają z ochrony prawnej zgodnie z art. 24 ustawy o OSP – mówi bryg. Karol Kierzkowski Rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. – Niestety nie posiadamy szczegółowych statystyk w sprawach związanych z naruszeniem nietykalności funkcjonariuszy podczas pełnienia służby, dane mogą być w posiadaniu policji, która prowadzi postępowania w sprawach – dodaje.

Najwięcej ataków na policjantów

Policja od czasów swojego powstania wciąż stara się polepszać wizerunek w oczach społeczeństwa i zyskać zaufanie, niestety nie jest to takie łatwe, ponieważ wciąż ciąży na niej piętno nieistniejącej już Milicji Obywatelskiej.

Funkcjonariusz Policji wciąż jest osobą najbardziej narażoną na różnego rodzaju ataki ze strony społeczeństwa. My jednak doceniamy ich codzienny trud wkładany w codzienną służbę, związaną z dbaniem o bezpieczeństwo, za co dziękujemy.

Z policyjnych statystyk wynika, że od początku roku na terenie samej Warszawy doszło już do 108 przestępstw związanych z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanta oraz dwóch przypadków czynnej napaści na funkcjonariusza policji. W roku ubiegłym doszło do 435 przestępstw związanych z naruszeniem nietykalności cielesnej i 12 przypadków czynnej napaści na policjanta. Najczęstszą przyczyną ataków na funkcjonariuszy publicznych są alkohol i narkotyki, rzadziej zdarzają się ataki związane ze stanem psychicznym.

Odpowiedzialność karna

Warto wiedzieć, że atak to także słowa, czyli wyzwiska i wulgaryzmy kierowane w stronę funkcjonariusza. W każdym przypadku sprawca musi liczyć z odpowiedzialnością karną.

Co grozi za naruszenie praw funkcjonariusza publicznego:

Art. 222 § 1 Kodeksu Karnego mówi o tym, że kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

Art. 223 § 1 Kodeksu Karnego – kto, działając wspólnie i w porozumieniu z inną osobą lub używając broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 2.

Jeżeli w wyniku czynnej napaści nastąpił skutek w postaci ciężkiego uszczerbku na zdrowiu funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

  • Tekst: Kamil Tuzek
  • Foto: Archiwum Luka&Maro, policja.pl

Leśniczówka, w której dziś nie zaśnie nikt… Budynek z horroru w Puszczy Kampinoskiej

Opuszczona leśniczówka z Puszczy Kampinoskiej od dawna intryguje i budzi lęk. Może właśnie dlatego została doceniona przez producentów polskiego horroru „W lesie dziś nie zaśnie nikt”. W filmie, którego premiera miała miejsce w marcu 2020 r. na Netflixie, była siedliskiem Zła.

W każdym horrorze chodzi o to, by wywołać u widza klimat grozy, niepokój lub obrzydzenie i szok. Fabuła może być oparta na realnym zagrożeniu i strachu, których głównym motywem są zazwyczaj psychopatyczni zabójcy, gwałciciele, epidemia wirusa, groźne zwierzę, pobicia lub koszmarne wspomnienia/wizje głównego bohatera.

Akcja filmu „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, rozpoczyna się niewinnie. Grupa nastolatków uzależnionych od nowych technologii, trafia na obóz. Wspólne wędrówki po lasach bez dostępu do smartfonów, nie zakończy się jednak tak, jak zaplanowali im organizatorzy… Będą musieli walczyć o swoje życie z czymś, czego nie widzieli nawet w Internecie.

W obliczu czyhającego w lesie śmiertelnego zła i niebezpieczeństwa odkryją, czym jest tak prawdziwa przyjaźń, miłość i poświęcenie. Czy wyjdą wszyscy z tego cało, czy w krwistych kawałeczkach? Tego nie zdradzimy, by jak mawiają właśnie młodzi ludzie, „nie spojlerować” 😉

Przed nami długi majowy weekend, więc warto wsiąść na rower i na własne oczy zobaczyć leśniczówkę z horroru.

Podpowiadamy jak do niej dojechać: Leśniczówka, znajduje się w Obszarze Ochrony Ścisłej “Rybitew” na terenie Kampinoskiego Parku Narodowego. 

Lokalizacja Gogle: https://goo.gl/maps/Yig8Zsvj8JimYiAL9

Tekst i zdjęcia: Przemysław Rak

Teren całej Warszawy jest zagrożony wścieklizną. Uważajcie na swoje zwierzęta!

Od kilku miesięcy w niektórych dzielnicach Warszawy obowiązywały zaostrzone przepisy związane z odnotowanymi przypadkami wścieklizny u zwierząt. Od początku roku na terenie Mazowsza wykryto 22 przypadki wścieklizny wśród zwierząt. Wojewoda mazowiecki ostatnim rozporządzeniem po raz kolejny rozszerzył teren zagrożony tą chorobą.

Ostatnie zakażenia wścieklizną w stolicy potwierdzono m.in. na terenie dzielnicy Wawer. Od początku tego roku wykryto w sumie 9 takich przypadków w Warszawie. Jednak z uwagi na rosnącą liczbę zakażeń na terenie województwa, wojewoda powiększył teren zagrożony chorobą z 9 do 18 stołecznych dzielnic.

Warszawiacy posiadający zwierzęta muszą pamiętać, że:

– Psy mogą biegać wolno tylko na ogrodzonym, zamkniętym terenie. W pozostałych miejscach muszą być wyprowadzane na smyczy.

– Koty mają być trzymane w pomieszczeniach zamkniętych.

– Dodatkowo zarówno koty, jak i psy, muszą zostać zaszczepione przeciwko wściekliźnie. Właściciele czworonogów muszą dopełnić tego obowiązku w ciągu 30 dni od momentu ukończenia przez zwierzę 3. miesiąca życia, a następnie nie rzadziej niż co 12 miesięcy od dnia ostatniego szczepienia. Za zaniedbanie w tej kwestii opiekunowi grozi mandat karny w wysokości do 500 zł.

Na terenie zagrożonym wścieklizną obowiązuje również zakaz organizacji targów, wystaw, konkursów i pokazów zwierząt wrażliwych na wściekliznę, z wyjątkiem tego typu wydarzeń z udziałem psów, kotów i koni na warunkach określonych przez właściwego terytorialnie powiatowego lekarza weterynarii.

Objawy wścieklizny:

U zwierząt choroba objawia się m.in. w agresywnym zachowaniu, ślinotoku, połykaniu przez zwierzęta ziemi, kamieni; jest chorobą śmiertelną. U człowieka, po dostaniu się wirusa do ośrodkowego układu nerwowego, występują objawy zapalenia mózgu: bóle głowy, nudności, pobudzenie psychoruchowe przechodzące w okres porażenny, śpiączka i zgon. Objawem charakterystycznym jest niemożność spożycia jakiegokolwiek płynu (wodowstręt).

Foto: Karol Sadowski

Mat. UM

Jest szansa, że uda się uniknąć paraliżu lotnisk. PAŻP porozumiała się wstępnie z kontrolerami

Na tę wiadomość oczekiwało wiele osób, które planują spędzić długi majowy weekend poza granicami kraju, a na odpoczynek wybierają się samolotem startującym z lotniska Chopina albo z Modlina. Jeszcze do środowego wieczora wyglądało na to, że 2/3 lotów z obu portów zostanie odwołanych od 1 maja z powodu braku kontrolerów lotu, którzy od niemal 2 lat byli w konflikcie z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej.

W ostatnich dniach trwały intensywne rozmowy z udziałem ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka, który niestety zamiast doprowadzić do szybszego rozwiązania sporu, zaognił sytuację. Po wielu dyskusjach, w końcu w środę wieczorem, po kolejnym dniu rozmów, PAŻP poinformowała o zaakceptowaniu części postulatów Związku Zawodowego Kontrolerów Lotu.

Oświadczenie PAŻP:

„Zgodnie z obowiązującą w lotnictwie zasadą stałego dążenia do doskonalenia procedur bezpieczeństwa i praktyk operacyjnych Polska Agencja Żeglugi Powietrznej wdraża 24 postulaty sformułowane przez Związek Zawodowy Kontrolerów Ruchu Lotniczego.

– W ostatnich tygodniach funkcjonujemy w sytuacji szczególnej, ale niezależnie od tego wszystkim nam w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej zależy przede wszystkim na bezpieczeństwie w ruchu lotniczym. Dlatego, gdy tylko pojawiły się konkretne postulaty działań, mogących udoskonalić naszą działalność w zakresie bezpieczeństwa, zaakceptowaliśmy je i wprowadziliśmy do realizacji – powiedziała Anita Oleksiak Prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.

PAŻP zobowiązana jest przestrzegać standardów ustanowionych przez Organizację Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego i Komisję Europejską. Jest też nadzorowana przez Urząd Lotnictwa Cywilnego i Agencję Unii Europejskiej ds. Bezpieczeństwa Lotniczego. Postępowanie w zgodzie, a w określonych obszarach, przewyższanie norm ustanowionych przez te organizacje jest zadaniem, jakie przyjęło Kierownictwo PAŻP. Dlatego, działające w nowym składzie Kierownictwo rozpoczęło niezwłoczne wdrażanie postulatów dotyczących między innymi, ograniczania jednoosobowych obsad, weryfikacji tzw. pojemności sektorowych, określających ile samolotów jednocześnie mają do prowadzenia kontrolerzy w jednej chwili czy przywrócenia pełnej obsady Senior Kontrolerów także w nocy.”

Nieco później ukazał się wspólny komunikat PAŻP i ZZPKL:

„W dniu 27 kwietnia 2022 r. odbyło się kolejne spotkanie Pracodawcy – Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej z przedstawicielami Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego.

  1. Pracodawca przedstawił dwie propozycje porozumienia ze Stroną Społeczną. Dziś do późnych godzin wieczornych będą trwały wspólne prace nad zgłoszonymi propozycjami. Strony dążą do ustalenia w dniu 28.04.2022 r. ( czwartek) wspólnego stanowiska.
  2. Kolejne spotkanie odbędzie się dnia 28.04.2022 r. (tj. czwartek) o godz. 09.00.

Rozmowy prowadzone są w sposób merytoryczny w atmosferze wzajemnego szacunku.”

Tekst: Anna Sadowska

Foto: YouTube PAŻP

Tragedia w Pruszkowie

Do tragicznego zdarzenia doszło dzisiaj popołudniu na ul. Armii Krajowej 32 w Pruszkowie. Służby ratunkowe zostały wezwane do mężczyzny, który prawdopodobnie wypadł z okna na pierwszym piętrze. Niestety, pomimo reanimacji, mężczyzna zmarł.

Działania na miejscu prowadziła Policja, Pogotowie Ratunkowe i Straż Pożarna. Przyczyny wypadku ustala Policja pod nadzorem Prokuratury.

Tekst: Kamil Tuzek

Foto: Tomasz Nowak

Gazprom odcina gaz Polsce. Co dalej?

Polska planowała do końca roku zrezygnować zupełnie z zakupu gazu od Rosji. Okazuje się jednak, że strona rosyjska znacznie przyspieszyła te działania. Dzisiaj Gazprom poinformował o wstrzymaniu dostaw gazu z kontraktu jamalskiego.

Powodem zerwania umowy przez rosyjskiego dostawcę i zakręcenia kurka z gazem od jutra, jest odmowa rządu dotycząca nowego sposobu płatności za surowiec. Putin podpisał dekret, zgodnie z którym, zakup jest możliwy tylko przy zapłacie w rublach, a to wiąże się z otwarciem konta z otwarciem kont rublowych w Gazprombanku. 

Anna Moskwa, Minister Klimatu i Środowiska uspokaja, że gazu w polskich domach nie zabraknie.

– Polska posiada niezbędne rezerwy gazu oraz źródła dostaw, które chronią nasze bezpieczeństwo – od lat skutecznie uniezależnialiśmy się od Rosji. Nasze magazyny są napełnione w 76%. Nie zabraknie gazu w polskich domach – napisała na Twitterze.

W sprawie odcięcia gazu przez Gazprom, odbyło się specjalne posiedzenie sztabu kryzysowego.

Tekst: Anna Sadowska

Foto: Kamil Tuzek

Warszawa 12 kwietnia 2020 r. – wymarłe miasto jakiego nie znacie. Unikalne zdjęcia

12 kwietnia 2020 r. – ten dzień wiele osób zapamięta na długo i nie ze względu na samą datę, bo nie jest jakaś szczególna, a czas z jakim się wiąże. To właśnie wtedy obchodziliśmy pierwsze w pandemii święta. Niedziela wielkanocna dwa lata temu w czasie lockdownu była bardzo trudna o czym przekonaliśmy się chyba wszyscy, przyzwyczajeni do rodzinnych świąt, odwiedzin bliskich i spędzania czasu w gronie ciotek, wujków i ukochanych dziadków czy babć. Tego wszystkiego wówczas zabrakło, więc tak naprawdę nie było uroku świąt.

Obowiązywało wiele zakazów i na początku pandemii niemal wszyscy jeszcze do nich się stosowali. Musieliśmy siedzieć w domach i tak też było. Warszawa opustoszała. Takiego widoku nie da się zapomnieć, dlatego dokładnie dwa lata od dnia, kiedy zrobiliśmy zdjęcia miasta, postanowiliśmy Wam przypomnieć (niektórym po prostu pokazać) jak to wszystko wtedy wyglądało. I pięknie i strasznie…

Tekst i zdjęcia: Anna Sadowska

Coraz większe problemy na Lotnisku Chopina. Brakuje kontrolerów lotów

Stołeczne lotnisko ma coraz większe problemy kadrowe, co widać po ostatnich dwóch nocach. W czasie, kiedy normalnie port obsługuje loty humanitarne, przyjmuje opóźnione przyloty i służy jako lotnisko zapasowe (od godziny 2 do 5.50 nad ranem), z soboty na niedzielę i z niedzieli na poniedziałek, nie mógł przyjąć żadnego samolotu. Dzisiaj od rana samoloty wylatują z opóźnieniem od 30 do ponad 60 minut. Wszystko przez brak kontrolerów ruchu lotniczego.

Pod koniec marca z pracy odeszły aż 44 osoby, a do końca kwietnia obowiązuje termin wypowiedzeń 136 pracowników. Wszystko wskazuje więc na to, że od 1 maja Lotnisko Chopina czeka paraliż, bo na stanowiskach pozostanie 1 na 6 z dotychczasowych pracowników zajmujących się kontrolą lotów.

Sytuacja nie powinna być zaskoczeniem, bo Związki Zawodowe Kontrolerów Ruchu Lotniczego ostrzegały przed odejściem z pracy już kilka miesięcy temu (tyle trwa konflikt z Polską Agencją Żeglugi Powietrznej). Trwają negocjacje.

Tajemnice schronu Huty Arcelor Mittal Warszawa

Kiedy w latach 50-tych XX w. powstawał budynek administracyjny Huty Warszawa na Bielanach, pod nim wybudowano schron bojowy. Jego istnienie utrzymywano w tajemnicy nawet przed pracownikami huty, wiedziała o tym tylko garstka osób.

Do dziś można zobaczyć, jak kiedyś zabezpieczano się przed ewentualnym zagrożeniem. Dwa piętra pod budynkiem, pod grubym stropem, znajduje się dawne Stanowisko Kierowania Obroną Cywilną.

Do schronu prowadzą wąskie schody. Kiedy otworzymy w sumie zupełnie niepozorne drzwi, naszym oczom ukazuje się bardzo długi korytarz, który ma wiele drzwi do różnych pokoi, kryjących pamiątki z dawnych lat. Pokój komendanta, pokój dowodzenia czy szpital. Znajdziemy tu oryginalne meble, telefony, ubiory, czy nawet zaplamione krwią nosze. Na ścianach mapy, instrukcje.

Pracowało tu kilkanaście osób, najważniejszy był komendant, który miał w schronie swoje cztery kąty. Podczas dyżurów ludzie często przebywali tu przez kilka dni, dlatego były nawet prycze, toaleta, pomieszczenie do dezynfekcji. Ciekawość wzbudzają również pokój łączności i wywiadu oraz pomieszczenia z zapasowym zasilaniem a także z ręcznym oczyszczaniem powietrza w schronie, do którego potrzebna była bardzo silna osoba.

Najważniejszy w całym schronie był pokój spotkań, a w nim: duży stół, tablice, mapy z oznaczeniem możliwych celów oraz sposobów na ich zaatakowanie.

Długo można wymieniać wszystko to, co zobaczyliśmy w podziemiu Huty Arcelor Mittal Warszawa i powtórzyć opowieści przewodnika, dzięki któremu mogliśmy przenieść się w czasie i poczuć klimat dawnych lat. Wrażenia niesamowite, dlatego zobaczcie nasze zdjęcia!

Tekst: Anna Sadowska

Foto: Patryk Rudnik

Tragedia na Bielanach – mężczyzna wypadł z 9. piętra

Dzisiaj około godziny 10, przed wejściem do bloku na osiedlu przy ul. Przy Agorze 7, znaleziono ciało 35-letniego mężczyzny, który spadł z dużej wysokości.

Prawdopodobnie doszło do samobójstwa, ale śledczy ustalą czy faktycznie skok z 9. piętra, jak wynika z nieoficjalnych informacji, był przyczyną śmierci 35-latka.

Do tej pory na miejscu pracują służby.

Tekst: Anna Sadowska

Foto: Marek Śliwiński