Gdańsk: Nie wiedzieli że błagają kierowcę o śmierć

27 lat temu kilkaset metrów przed przystankiem Gdańsk Kokoszki, dochodzi do największej wówczas katastrofy w Europie z udziałem autobusy. Dla 32 osób ten przystanek staje się ostatnim w ich podróży.

Przebieg katastrofy

W poniedziałek 2 maja 1994 roku Jerzy Marczyński 39-letni kierowca autobusu marki Autosan H9-21 należącego do PKS Gdańsk, miał zaplanowane tylko dwa kursy – Gdańsk – Kartuzy – Zawory i Zawory – Kartuzy – Gdańsk. Feralny kurs Zawory – Kartuzy – Gdańsk rozpoczął się o godzinie 17:50 nad Jeziorem Kłodno w Zaworach, bardzo chętnie odwiedzanym przez mieszkańców Gdańska.

Tłok w autobusie rozpoczął się już od miejscowości Chmielno, lecz największy tłum pasażerów wsiadł na przystanku w Kartuzach. Autobus, który mógł pomieścić 51 osób, z Kartuz jechał już zacznie przepełniony, stan ten jednak, mimo że naruszał przepisy przewozowe, był w tamtych czasach normą na liniach podmiejskich. Autobus był przepełniony o około 20%, dlatego kierowca nie chciał zabierać już większej ilości pasażerów, ci jednak błagali kierowcę, a niektórzy wręcz go wyklinali, aby ich zabrał, dlatego przed przystankiem Gdańsk Kokoszki wsiadło jeszcze 10 osób. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że błagali kierowcę o śmierć.

Przed Gdańskiem kierowca znacząco przyśpieszył, nie zwracając uwagi na skargi pasażerów. Zaraz za zakrętem 500 metrów od przystanku Gdańsk Kokoszki kierowca Jerzy Marczyński zdecydował się na bardzo ryzykowny manewr wyprzedzania jadącej przed nim ciężarówki marki Jelcz. O godzinie 19:00 po zakończeniu wyprzedzania w momencie powrotu na prawy pas, doszło do pęknięcia prawej przedniej opony. Kierowca stracił całkowitą kontrolę nad pojazdem, znoszony na pobocze z pełną prędkością uderzył czołowo w drzewo, które wbiło na 4 metry w głąb autobusu. W chwili uderzenia na pokładzie autobusu znajdowało się 75 osób, to o 24 osoby więcej, niż ustalona przez normy maksymalna liczba 51 pasażerów – 39 miejsc siedzących i 15 stojących. Zdaniem śledczych autobus jechał z prędkością 60 km/h, na odcinku gdzie prędkość została ograniczona wówczas do 50 km/h.

Akcja ratunkowa

Pierwsze działania ratownicze na miejscu katastrofy rozpoczynają kierowcy przejeżdżający obok oraz lżej ranni pasażerowie. Poprzez rozrywanie wraku rękoma lub narzędziami próbują dostać się do najciężej poszkodowanych. Pierwszy zastęp Ochotniczej Straży Pożarnej dociera na miejsce po około 20 minutach z odległego o 10 kilometrów Żukowa. Niestety wyposażenie jednostek było wtedy bardzo ubogie, przybyli na miejsce strażacy z Żukowa nie posiadali sprzętu ratownictwa technicznego. Dopiero po dojeździe kolejnych zastępów sukcesywnie wydobywano pasażerów z wraku autobusu. W akcję zaangażowano wszystkie gdańskie szpitale.

Na miejscu stwierdzono 25 zgonów, w drodze do szpitala zmarły dwie osoby, a jeszcze tej samej nocy w szpitalach kolejne trzy. Po tygodniu ostateczny bilans wyniósł 32 ofiary śmiertelne i 43 rannych. Wielu z nich do dziś odczuwa skutki wypadku, wielu z nich od tamtej pory nie wsiadło do autobusu.

Pojazd

Autobus Autosan H9-21, należący do PKS Gdańsk, wyprodukowany został w 1983 roku. W chwili katastrofy miał 11 lat. Pół roku przed katastrofą przeszedł gruntowny remont. Jego stan techniczny nie był jednak dobry.

Wyroki

W styczniu 1999 roku, kierowca autobusu 44-letni Jerzy Marczyński decyzją Sądu Rejonowego w Gdańsku, został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery za umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy i nieumyślne jej spowodowanie. Jerzy Marczyński do końca życia nie poradził sobie z poczuciem winy zmarł w 2014 roku.

Za winnych dopuszczenia autobusu do ruchu w złym stanie technicznym zostali uznani również dwaj pracownicy PKS Gdańsk. Mistrz stacji obsługi, który został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a także Zastępca dyrektora ds. technicznych, który otrzymał karę 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

W toku śledztwa nie ustalono w sposób jednoznaczny związku przyczynowo-skutkowego między zabraniem nadmiernej ilości pasażerów a pęknięciem opony i spowodowaniem wypadku.

W lutym 2008 roku drzewo, o które rozbił się autobus zostało wycięte z uwagi na zły stan zdrowia.

Materiał poświęcony pamięci ofiar katastrofy.

  • Autor artykułu red. Kamil Tuzek
  • Zdjęcia Wikipedia oraz Archiwum – Bogusław Nieznalski i Archiwum TVP